Lovense Flexer

Zrobiłem to mój prezent urodzinowy i nadal jestem zachwycony wyborem. Wcześniej miałem wibrator łechtaczkowy, ale chciałem czegoś takiego. Ta zabawka nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Okazuje się, że jeśli stymulujesz nie tylko łechtaczkę, ale także punkt G, doznania stają się znacznie jaśniejsze, bogatsze.

Na początku przyciągnął mnie fakt, że można go używać w miejscach publicznych. Zawsze lubiłem ryzykować, a tutaj, na oczach ludzi, możesz się podobać, a inni niczego nie zauważą. Dopiero później dowiedziałem się, że mogę czerpać z niego tylko mnóstwo przyjemności. Pierwszy raz użyłam go w parku wieczorem, żeby nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. To było nierealistycznie zabawne i świetne! Potem zdecydowałam w pracy, choć w toalecie, żeby koledzy nie widzieli mojej mimiki, kiedy mam orgazm. Podobało mi się też. Postanowiłem, że będę regularnie wykonywał takie „wypady”. Nie widać go pod ubraniem, nie jest głośny, a ludzie wokół nie zdają sobie sprawy, że nie bez powodu wyjąłem smartfona i korzystam z aplikacji Lovense.

Jeśli wybierzesz coś dla samozadowolenia, to ta opcja jest najlepsza. Ten wibrator pieści dokładnie tam, gdzie go potrzebujesz. Potrafi tak mocno naciskać na mój punkt G, że orgazm to kwestia dosłownie kilku sekund. Nie mówię o wibracjach. Są czymś z czymś. A jednocześnie sam wibrator nie jest ciężki i nieporęczny swoją mocą i czasem, ile może pracować bez ładowania. Co za zachwycający wygląd i styl! Jestem podekscytowany, kiedy go podnoszę. I co mogę powiedzieć, nie mogę oprzeć się ekstazie, kiedy jest we mnie!